"I każda minuta, która upłynie, będzie się ciągnąć niczym godzina. Tak jest, gdy się na kogoś czeka. To zamienia minuty w godziny, godziny w dni, a dni w całe życie- jedno po drugim."
Pierwsze, na co muszę zwrócić uwagę to fakt, że nie
widziałam filmu na podstawie tej książki. Wiele osób zna, lub chociaż
słyszało o powieści właśnie przez film, ja jednak przeczytałam ją przed
premierą seansu. Spodziewałam się chwytającej za serce książki, która da mi do
myślenia, zaskoczy, zmartwi, może nawet doprowadzi do łez, jednak nic z tego.
Jedyne, do czego doprowadziła mnie powieść to do ziewania. Chciałam czytać dalej
z czystej ciekawości, jednak książka napisana jest w taki sposób, że po prostu
nie potrafiłam wciągnąć się w fabułę. Mimo że historia wydaje się
wciągająca do szpiku kości, wcale tak nie jest. Były lepsze i gorsze momenty,
jednak przeciążała całą wagę ta negatywna strona.
"Nie mamy gwarancji, że nasze życie nagle się nie zakończy… Budzimy się każdego dnia, myśląc, że jutro obudzimy się także. A to niekoniecznie prawda."
Ashley Knox i Ben Payne to dwójka
nieznajomych sobie osób, które poznają się na zaśnieżonym lotnisku w Salt Lake
City. Wynajmują mały samolot, którym postanawiają wrócić do domu. Oboje niezbyt
przejmują się niebezpieczeństwem wynikającym z latania samolotem
w śnieżycy. Srebrzysty ptak rozbija się w najdzikszej pustce w Utah. Oboje
zostają zdani tylko na siebie. Bez jedzenia, odpowiednich strojów i wyposażenia. Przedzierając się przez lasy i śnieg łącza ich
więź, zdawać by się mogło nierozrywalna. Z każdym dniem walka o
przeżycie staje się coraz bardziej dramatyczna, a oni pojmują jak bardzo kruche
jest ludzkie życie.
"Cierpię, gdy nie ma cię przy mnie. Czuję ból w miejscu, gdzie powinno bić moje serce. Nie wiem, jakim będę mężczyzną, lekarzem, mężem i wiem, że rzadko mówię ci słowa, które chciałabyś usłyszeć, ale wiem, że cię kocham. Całym sobą. Jesteś spoiwem, dzięki któremu wszystko się jakoś trzyma. Spędź ze mną wieczność. Wyjdziesz za mnie? Proszę..."
Szczerze mówiąc, historia sama w sobie nie jest zła. Wydaje mi
się, że gdyby narracja była bardziej "żywiołowa" i nie męczyła
podczas czytania, to o wiele szybciej by się brnęło przez tę powieść i myślę, że zapadałaby
bardziej w pamięci. Czytałam, czytałam i czytałam, a końca wciąż nie było
widać, było to bardzo męczące. Nie powiem, byłam ciekawa każdego rozdziału,
jednak czym dalej byłam, tym bardziej czułam się znużona. Z jednej strony,
chciałam ją przeczytać i dowiedzieć się, co będzie dalej, jednak z drugiej
miałam ochotę odłożyć ją na półkę i zacząć czytać coś, co byłoby o stokroć
lepsze. Wierzcie mi, nie była to łatwa decyzja. Jednak mus to mus.
Przeczytałam. Dalej mam co do niej mieszane uczucia i chyba się ich nie pozbędę.
"Życie ze złamanym sercem to życie w połowie martwe i nie oznacza to, że jesteś w połowie żywy. Oznacza, że jesteś w połowie martwy. A tak... nie da się żyć."
Najbardziej irytowały mnie w tej książce nieprawdopodobne zbiegi okoliczności. Wiem, że czasem się zdarzają, jednak nie w takiej ilości. Przez to odebrałam je jako nierealne. Kolejna rzecz to bohaterowie. Muszę się do nich przeczepić, bo nie dawali mi spokoju. Ona piękna, wysportowana, dzień przed ślubem, a on chirurg ortopeda, biegacz długodystansowy z zamiłowaniem do gór. Już na starcie wiedziałam, jak to wszystko się skończy. Bo kto się nie domyśla? Bardzo podobał mi się pomysł autora, na umieszczenie obojga bohaterów wysoko w górach, zdanych tylko na siebie. Niebezpieczeństwa czyhające na nich, wyprawa do domu. Książka pokazuje nam, że nie warto się poddawać. Tutaj dwie osoby nie miały innego wyboru jak walczyć, musiały zmagać się z niewyobrażalnymi trudnościami i przeciwnościami losu. Głównie to zachęcało mnie do czytania: ciekawość czy dadzą radę, czy przeżyją, czy wygrają. Wiele osób się nią zachwyca, inni tylko ją lubią, a niektórzy nie mają zdania na jej temat. Ja zdecydowanie należę do tej ostatniej grupy. Myślę, że gdyby narracja była ciekawsza, historia bardziej nieprzewidywalna, a bohaterowie mniej irytujący to wyszłaby naprawdę niesamowita książka. Jednak nie można mieć wszystkiego, a ta historia jest tego przykładem.
Książka: Pomiędzy nami góry
Tytuł oryginału: The Mountain Between Us
Autor: Charles Martin
Tłumaczenie: Jacek Bielas
Data wydania: 11 października 2017
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Edipresse książki
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję z całego serca Wydawnictwu Edipresse Książki!
Mimo wszystko, chcę dać tej książce szansę i sprawdzić do której grupy czytelników ja będę należała.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa zarówno filmu jak i książki :)
OdpowiedzUsuńMi książka się nie podobała, ale film chyba obejrzę, może będzie lepszy od powieści :)
UsuńBuziaki :**
Jestem ciekawa książki, ciekawe czy nie zasnę czytając senną narrację, ale.moze mnie akurat nie zmęczy;)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo :))
UsuńMoże Ciebie zainteresuje :))
Buziaki :))
Nie czytałam ale po recenzji nabrałam ochoty na poczytanie.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, chociaż wyraziła się dosyć nie pochlebnie o tym tytule :))
UsuńBuziaki :**
Nierealistyczne powieści to chyba najgorsze, co ludzkość wymyśliła.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, jeszcze.
Świetna recenzja ;)
Pozdrawiam,
Posy z bibliotekaamarzen.blogspot.com
Dokładnie!
UsuńDziękuję bardzo :))
Buziaki :**
W filmie też sa takie przewidywalne zresztą, zbiegi okoliczności. Ale zakończenie jest inne. Przynajmkneij z tego, co mówiła kolezanka, która czytała. Bo ja tylko oglądałam film. nie żałuję jednak, bo... ujęcia gór były piękne!
OdpowiedzUsuń