"- Będę Titanikiem, który skruszy górę lodową - zaśmiałam się.
- Taak... - mruknęła Ivette cicho. - Tylko, że Titanic przy tym zatonął."
Na
serię "Wilk" od Katarzyny Miszczuk wpadłam dobrych kilka lat temu. Ze
względu na to, że książka idealnie trafiała w mój przedział wiekowy postanowiłam zobaczyć ile jest warta. Szczerze mówiąc, okazała się ona dla mnie
ogromnym zaskoczeniem! Była bowiem, naprawdę świetna! Kiedy więc, po tylu
latach, dostałam propozycję zrecenzowania całej serii byłam naprawdę zadowolona,
bo nie dosyć, że książki w końcu trafią na moją półkę to jeszcze będę miała
możliwość przeczytania ich po raz kolejny. Siadając ponowne do pierwszego tomu wiedziałam,
czego się spodziewać, znałam już tę historię - wyobraźcie sobie moje
zdziwienie, kiedy po przebyciu połowy książki miałam ochotę odstawić ją w kąt.
Okazuje się, że moje gusta zmieniły się trochę bardziej niż przypuszczałam -
tym samym sprawiając, że zaczęłam zauważać rzeczy, których podczas
czytania obu pozycji kilka lat temu, nie dostrzegałam.