"Na boisku... Powiedziałem ci wtedy, że nie możesz stracić czegoś, czego nigdy nie miałaś.-Wspomnienie tamtych słów jest jak bolesny cios. Chcę odwrócić wzrok, ale nie mogę. Zbyt wiele moich emocji znajduje odzwierciedlenie w jego oczach. – Kłamałem. Ruby Bell, jestem twój, odkąd rzuciłaś mi pieniądze w twarz."
Mona Kasten to
autorka robiąca z każdą kolejną książką coraz większą furorę. Jej pierwsza
seria, "Begin again" wywołała niesamowite poruszenie na polskim rynku.
Pisarka tworzy porywające i wciągające opowieści, które kradną serca czytelników. Miałam możliwość przeczytania pierwszego tomu
poprzedniego cyklu jeszcze przed premierą i powiem szczerze, że to nie było
"czytanie" - to było pożeranie strony za stroną. Zakochałam się i nie
mogłam się wręcz doczekać kontynuacji, na którą, jak pewnie się wszyscy
domyślają, musiałam czekać bardzo długo. Teraz jednak ku uldze wszystkich wielbicieli Mony Kasten została wydana kolejna jej seria pod tytułem
"Save me". Siadając do niej, w kościach czułam, że będzie to równie
dobra historia jak "Begin again".
Teraz, będąc już po pierwszym tomie, nie jestem pewna czy może się ona
równać z poprzednim cyklem. Wydaje mi się, że niestety mu nie dorównuje. Nie
chcę przez to powiedzieć, że jest tak zły, że aż nie do przeczytania.
Oczywiście tak nie jest. Książka wciąga i zaciekawia, a poznawanie jej to czyta
przyjemność, jednak brakuje jej tego, co było w "Begin again".