niedziela, 22 lipca 2018

"Bossman" Vi Keeland







"Strach nie powstrzyma śmierci. Ale zatrzyma życie."










  Dla mnie każda jej książka jest lepsza od poprzedniej. Teraz – kiedy tylko wychodzi coś nowego nie waham się nawet minuty. Po prostu ją biorę, bo wiem, że trafi do mojego serca tak jak wszystkie poprzednie. W przypadku ,,Bossmana” było identyczne. Autorka po raz kolejny udowodniła, że jest utalentowaną, kreatywną osobą, a jej książki zasługują na poświęcony im czas. Nie każdemu jednak przypadają one tak do gustu tak jak mnie. Wiele osób skarży się, że jej powieści są przewidywalne, a bohaterowie płytcy bez żadnego dna psychologicznego. Fabuła nie jest niczym nowym, autorka oparła swoją powieść na wątku, który jest już nam bardzo bliski. Milion historii zostało napisanych o romansie pracownicy z szefem, jednak Keeland dodała do swojej wersji kilka szczegółów, które stawiają całokształt w kompletnie innym świetle tym samym sprawiając, że odbieramy ją jako coś nowo - starego. 

czwartek, 5 lipca 2018

"The Kissing Booth" Beth Reekles






"- I pomyśleć - przerwał ciszę Lee - że to wszystko przez budkę z całusami." 










   Muszę przyznać, że pierwsze, o czym się dowiedziałam to o filmie pod tytułem "The Kissing Booth". O książce nie miałam pojęcia do dnia, kiedy kompletnym przypadkiem trafiłam na jej zapowiedź na Instagramie. Oczywiście od razu po tym stwierdziłam, że muszę ją przeczytać. Film bardzo przypadł mi do gustu i miałam nadzieję, że powieść mu dorówna chociaż w małym stopniu. Szczerze mówiąc, nie było tak kolorowo jak na początku zakładałam. Wiele rzeczy mnie drażniło i skutecznie odpychało od książki.

poniedziałek, 2 lipca 2018

"Dance, sing, love. Miłosny układ" Layla Wheldon






"Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść."










   Kolejna historia z Wattpada, przeczytałam stamtąd niezliczoną ilość opowiadań i ponad dziewięćdziesiąt procent z nich okazała się być nie warta uwagi. Myślałam, że z tą będzie podobnie. Nie było. Okazało się, bowiem, że "Dance, sing, love" to coś więcej niż słaby romans z przewidywalną fabułą. To ciekawa, zabawna i wciągająca historia o miłości, nienawiści oraz odnajdywaniu siebie. Dużym zaskoczeniem dla mnie jest to, że powieść w takim stopniu przypadła mi do gustu. Na samym początku w ogóle taka myśl mi przez głowę nie przechodziła.