"Mężczyźni są jak małe dzieci, Juliet. Czasami wystarczy coś błyszczącego, żeby odwrócić ich uwagę."
"Listy do utraconej" to książka, na którą czekałam od
pierwszej zapowiedzi. Intrygujący opis fabuły i do tego ta okładka! Po prostu
zadatki na idealną lekturę! Zaczęłam czytać i gdyby nie to, że
na samym początku wiedziałam jak się skończy, to byłabym nią zachwycona. Jednak
nie zawsze dostajemy to, czego się spodziewamy. Tutaj jest podobnie.
Obstawiałam, że będzie to emocjonalna powieść z wciągającą i interesującą
fabułą. Skończyło się na tym, że dostałam naszpikowaną emocjami książkę, dopracowanymi bohaterami, jednak strasznie przewidywalną
fabułą. W życiu przeczytałam niezliczoną ilość książek dla nastolatków i dla
mnie bardzo często jest tak, że po prostu wiem jak skończy się dana pozycja. Mimo to, uważam, że jest
to obowiązkowa lektura dla osób gustujących właśnie w książkach tego gatunku.
"Kiedyś zapytałem go, jak to możliwe, że wierzy w dobroć Boga, skoro ledwo przeżył piekło, jakie zgotował mu ojciec.Spojrzał na mnie i odpowiedział:- Wierzę właśnie dlatego, że przeżyłem."
Declan Murphy to typowy chłopak "spod ciemnej gwiazdy".
Zbuntowany nastolatek, który jest postrachem calutkiej szkoły. Przez swoje
zachowanie zmuszony jest przychodzić na obowiązkowe prace społeczne: na
cmentarzu. Chłopak nic sobie z tego nie robi, do momentu, kiedy kompletnie
przypadkiem znajduje na jednym z grobów list. Zaintrygowany go czyta i ku
własnemu zaskoczeniu, odpisuje. Jednak, gdy Juliet Young bierze ponowie
swój list do ręki jest wściekła na nieznajomego, który naruszył jej prywatność
czytając wiadomość zaadresowaną nie do niego. Swoją wściekłość wylewa na kartce,
który ponownie zostawia na grobie. Po pewnym czasie dwójkę nieznajomych sobie osób
łączy nić zrozumienia. Oboje nawet nie przepuszczają ile mają ze sobą
wspólnego.
Na samym początku przypuszczałam, że będzie to książka a la "Love Rosie" Cecelii Ahern, która calutka jest napisana za pomocą listów. Szczerze się zdziwiłam, kiedy okazało się, że książka posiada ich tylko kilka, a prowadzona jest w normalny sposób. Jak dla mnie jest to zdecydowanie plus, ponieważ nienawidzę książek pisanych za pomocą listów. Nie jest to spowodowane niczym konkretnym, po prostu nie przypadają mi takie pozycje do gustu i dlatego też wolę im nie wchodzić w drogę. Kolejnym plusem, na który muszę zwrócić uwagę, to pomysł autorki. Bardzo podoba mi się to, że, to cmentarz połączył dwójkę nieznajomych sobie osób. Miejsce, które ludzie omijają szerokim łukiem, które kojarzy się tylko i wyłącznie z bólem, zostaje tutaj obdarzone mocą nie rozdzielania, a "łączenia". W życiu nie wpadłabym chyba na to, żeby właśnie w takim miejscu zacząć książkę. Do chwili obecnej, jedyną powieścią, którą przeczytałam i miała ona jakikolwiek związek z cmentarzem była powieść "Księga cmentarna" Neila Gaimana.
Mimo, że jest to powieść dla nastolatków zdecydowanie polecam ją każdemu.
Delikatnie napisana, poruszająca trudne tematy, typu śmierć kogoś ważnego.
Pokazuje nam zagubienie, jakie łączy się ze stratą, szukanie swojej drogi i
przede wszystkim, że z każdego może wypłynąć coś dobrego. Nawet, kiedy
kompletnie się tego nie spodziewamy. Tak właśnie było z naszymi bohaterami.
Juliet po stracie matki, utraciła wszystko, co się dla niej liczyło. Została
pustka w sercu, której nie potrafiła zapełnić. Declan za to stracił wszystko
już dawno, dlatego wszystko robi, byle mieć spokój. Spotkanie obu bohaterów porusza w ich życiach grunt pod nogami. Wątek romansu miedzy tą dwójką jest
wyraźnie zarysowany, jednak bardzo wolno się rozwija. W ty czasie poznajemy
dokładnie bohaterów, poznajemy ich przeżycia oraz myśli. Podczas czytania
osobiście bardzo polubiłam Declana. Młody, skomplikowany i na swój sposób
wyjątkowy. Rozdziały z jego perspektywy, najbardziej do mnie przemawiały.
Wydawały mi się bardzo autentyczne.
"Czytam list raz jeszcze. Każde słowo jest wypełnione cierpieniem. Bo tylko cierpienie może skłonić kogoś do pisania listów do osoby, która nigdy ich nie przeczyta."
"Listy do utraconej" to książka piękna, poruszająca
temat, o którym boimy się czasami mówić. Wywołuje tyle emocji, że czasami
płaczemy z uśmiechem na ustach. Do tego tajemnicę, które okrywają niektóre
sytuacje są aż namacalne. Wszystko razem sprawia, że nie potrafimy jej
odłożyć na bok. Będę do niej wracała i bardzo się cieszę, że udało mi się ją
poznać, bo jest warta poświęconego jej czasu.
Książka: Listy do utraconej
Tytuł oryginału: Letters to the Lost
Autor: Brigid Kemmerer
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Data wydawania: 27 września 2017
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: YA!
Za możliwość jej przeczytania z całego serca dziękuję Wydawnictwu YA!
Cenię sobie tego typu książki, które wzbudzają wiele emocji i dają do myślenia. Tę oczywiście chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńZachęcam Cię do tego gorąco! :))
UsuńBuziaki :**
Muszę przeczytać! Przytoczyłaś rewelacyjne cytaty, które mnie zachęciły w 200% do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam buziaki, https://kolorowazuzita.blogspot.com :*
Bardzo dobrze mi to słyszeć! ;)
UsuńPrzeczytaj, warto!
Buziaki :**
Świetnie opisane, ja niestety nie mam czasu na czytanie książek. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być fajna. :)
Szkoda, bo warta uwagi. Może kiedyś znajdziesz? :D
UsuńJest, jest ;)
Buziaki :**
Cenie sobie tego typu kdiążki. I dołącza do listy mojej :) https://zywaksiazka.wordpress.com
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze to słyszeć! :D
UsuńBuziaki :**
Jestem na tak! Bardzo lubię książki, które poruszają! :) Czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńTo świetnie! Ja też uwielbiam takie książki!
UsuńBuziaki :**
Mnie przewidywalność absolutnie nie przeszkadza, pod warunkiem oczywiście jeśli autor pisze tak dobrze i ciekawie, że nie da mi oderwać się od książki. "Listy do utraconej" właśnie takie były. Uwielbiam tę książkę, była przepiękna. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu o Rev'ie (tak chyba ma na imię przyjaciel Declana?) i mam nadzieję, że wydawnictwo wyda ją również u nas :)
OdpowiedzUsuńJa również mam taką nadzieję! Szczerze mówiąc to bardzo na to liczę, bo bardzo chętnie bym ją przeczytała! Na razie jednak chyba nie zostało nic jak czekanie, modlenie się lub ku bardziej zdesperowanym czytanie w oryginale :P.
UsuńBuziaki :**
To prawda, że fabuła jest dość przewidywalna i taka typowa dla książek o tej tematyce, ale mnie i tak zachwyciła jej mądrość i ból, który się w niej znajdował. Tak silny, że czasami czułam go na własnej skórze. I ja także cieszę, że autorka nie stworzyła tej książki na podobieństwo Love, Rosie, bo choć lubię tę powieść, forma opowiadania historii za pomocą samych listów również nie należy do moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńZe swojej strony mogę Ci polecić "To skomplikowane, Julie", jeśli jeszcze nie czytałaś. Wywołała we mnie podobne emocje, co Listy. Gdybyś była ciekawa, recenzja na moim blogu.
Pozdrawiam ;)
Dzięki za polecenie! Wpadnę do Ciebie i na pewno przeczytam :))
UsuńCzyli mamy podobny gust :))
Buziaki :**
Twój opis mnie zachęcił, dodałam do listy :) a od siebie polecam książkę "Dziewczyny chcą się zabawić", jest świetna :)
OdpowiedzUsuń