poniedziałek, 3 czerwca 2019

"Napij się i zadzwoń do mnie" Penelope Ward




„ – Mam tyle niedoskonałości.– Podobnie jak wiele z najpiękniejszych diamentów świata. Nie ma nic złego w niedoskonałościach. To one czynią nas ludźmi.Odchyliłam głowę do tyłu i wzięłam głęboki oddech, chłonąc jego słowa. Jakimś sposobem wiedziałam, że nie zapomnę ich do końca życia.”









   O Penelope Ward z każdym dniem jest coraz głośniej. Jest to zapewne spowodowane natłokiem jej książek wydawanych w ostatnim czasie oraz wspaniałej współpracy z Vi Keeland. Do tej pory przeczytałam kilka książek tej autorki i jeżeli mam być szczera, nie jestem pewna czy nie podobały mi się bardziej niż ta pozycja. Wydaje mi się, że miała w sobie coś, czego nie znalazłam tutaj. "Napij się i zadzwoń do mnie" to zabawna powieść, jednak na dłuższą metę jest strasznie nużąca, no albo przynajmniej dla mnie była. 





   Rana Saloomi to śliczna i zgrabna tancerka brzucha. Dziewczyna mieszkała w garażu  Landona Rodericka, jaka była wtedy szczęśliwa! Wraz z chłopakiem byli najlepszymi przyjaciółmi, a ich więź była niezwykła. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Pewnego dnia rodzice Rany spakowali swoje rzeczy i wyjechali na drugi koniec Stanów. Kontakt się urwał. Dziewczyna doszła do wniosku, że chłopak o niej zapomniał i ona powinna zrobić to samo - niestety, pomimo lat Rana nie mogła wyrzucić go z głowy. Dziewczyna stała się piękną kobietą, która dalej nie potrafi wyrzucić z głowy Landona myśląc o tym co robi, gdzie mieszka i czy znalazł kobietę swojego życia? 
Pewnego czwartkowego wieczoru po przeżyciu jednego z gorszych dni w jej życiu i wypiciu całej butelki alkoholu znalazła numer Landona i zadzwoniła. 
To nie była ich ostatnia rozmowa. 
Okazuje się, że mężczyzna pomimo wielu lat, również nie zapomniał o kobiecie. Ich przyjaźń odżywa. Wszystko z każdym dniem zaczyna nabierać tempa, ich znajomość wchodzi na wyższy poziom. Jednak nic nie przetrwa na kłamstwach i tajemnicach, które zaczynają wypływać na światło dzienne. 
Czy znajomość Rany i Landona wytrzyma kolejną ogromną burzę? 


   Szczerze mówiąc, od samego początku nie byłam przekonana do tej pozycji. Usiadłam do niej ze względu na nazwisko autorki, tak popularne w ostatnim czasie. Od samego początku coś mi w tej pozycji zgrzytało. Penelope Ward stworzyła powieść, która kompletnie niczym mnie nie kupiła, powiem więcej, czytanie jej sprawiało mi ból, bo sięgając po książki tej pisarki wiesz już czego się spodziewać. To świetna i utalentowana autorka, która nie raz potrafiła mnie zadziwić i tutaj nie mogę się nie zgodzić. Zaskoczyła mnie i tym razem, niestety nie pozytywnie. Czytając tę pozycję miałam jej po dziurki w uszach, pierwsza połowa nie wnosi kompletnie nic, jest nudna i monotonna. Główna bohaterka przez cały czas wspomina jaka to ona jest biedna i jak bardzo jest jej źle. Rozumiem, można narzekać, przez godzinę, dwie, ale tutaj to jest codzienność. Czasami miałam ogromną ochotę wejść do książki i porządnie przywalić Ranie, żeby się opamiętała, bo było to dla mnie nie do zniesienia. Ogólnie jak łatwo się domyślić, wszystko zaczyna się od telefonu głównej bohaterki do jej starego przyjaciela. Szczerze mówiąc, po scenie tak niespotykanej jak wznowienie starej znajomości przez telefon, spodziewałam się troszeczkę więcej. Miało być zabawnie, intrygująco i nieprzewidywalne, cóż wcale tak to nie wyglądało. Pierwsze kilka zdań może i potrafiło doprowadzić mnie do śmiechu, jednak na dłuższą metę nie miało to sensu.



   Jak już wyżej wspomniałam pierwsza połowa książki jest niesamowicie monotonna. Nic się w niej nie dzieje. Kompletnie. Bohaterowie rozmawiają przez telefon i to praktycznie tyle, żadnych zwrotów akcji czy innych niespodzianek. Dopiero druga połowa wnosi coś do tej historii i zaczyna się powoli rozkręcać. Jednak jak dla mnie to dalej za mało. Mam pół książki się męczyć i wylewać siódme poty tylko po to, żeby fragment przy zakończeniu mnie lekko zaskoczył? Jest w ogóle sens tracić czas dla takich pozycji? Może nawet uratowałoby to choć odrobinę tę pozycję w moich oczach, niestety bohaterka znowu wszystko rujnuje.

   Penelope Ward to utalentowana autorka, która naprawdę potrafi pisać niesamowite i pełne emocji książki, niestety przy tej pozycji ewidentnie podwinęła się jej noga. Strasznie szkoda, bo pozycja miała zadatki na naprawdę wciągającą historię, niestety nie wyszło. Mimo tego potknięcia ze strony autorki, nie mam zamiaru rezygnować z jej książek i z ogromną niecierpliwością czekam na jej następne pozycje. 




Książka: Napij się i zadzwoń do mnie 
Tytuł oryginału: Drunk dial 
Autor: Penelope Ward
Tłumaczenie: Wojciech Białas 
Ilość stron: 288
Data wydania: 19 luty 2019 
Wydawnictwo: Editio red 





Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Editio red!


26 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze styczności z twórczością tej autorki, ale planuje to zmienić. Po Twojej recenzji wnioskuję, że byłby to zły pomysł, gdybym po nią sięgnęła.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może daj jej szansę, ale zacznij od innej pozycji. Ta Ci się prawdopodobnie nie spodoba i zniechęci Cię do dalszego zgłębiania twórczości tej autorki.
      Buziaki :**

      Usuń
  2. Nie moje klimaty czytelnicze, nawet wakacyjne dni nie skuszą mnie na tę lekturę. ;) Widzę, że niewiele tracę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę i mi się naprawdę bardzo podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi coś innego, mimo to bardzo mnie to cieszy :)
      Buziaki :**

      Usuń
  4. Według mnie bardzo fajna i niezwykle zabawna. Super się przy niej bawiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za tego typu okładkami, za to sądzę, że powieść mogłaby mi się spodobać. Czytałam już to co, Ward napisała w duecie z Keeland :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spotkałam się wcześniej z tą autorką. I raczej nie skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam żadnej książki tej autorki i wiem teraz, że przygodę z jej twórczością na pewno nie rozpocznę od tej. Bardzo denerwuje mnie w książkach monotonność, która jest irytująca i nie pozwala przebrnąć przez całą historię bez znużenia i zniecierpliwienia. Lepiej poświęcić więcej czasu na stworzenie ciekawej powieści niż wypuszczać w świat taką, która nie przypadnie do gustu czytelników poprzez jej niedopracowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! No ale trudno, inne powieści tej autorki są ok, tylko ta jest taka nijaka :)
      Buziaki :**

      Usuń
  8. Nie znam twórczości tej autorki, ale nie ciągnie mnie do niej jakoś szczególnie. Ogólnie doszłam do wniosku, że erotyki to jednak nie moja działka :(
    Pozdrawiam, Klaudia z bloga http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dosyć podobnie, choć czasem się skuszę, tak dla wyjścia ze strefy komfortu. Niestety najczęściej znowu wracam do twierdzenia, że erotyki nie są dla mnie.

      Usuń
    2. Dla każdego coś innego. Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla was :)
      Buziaki :**

      Usuń
  9. Mam trochę wrażenie, że ta autorka jest jak Bonda i Mróz - wyskakuje nawet z puszki po kociej karmie... Niestety, nie ciągnie mnie kompletnie do jej twórczości, bo nie lubię obyczajówek, i szkoda, że się na niej zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Akurat w kwestii narzekania nie powinnam się wypowiadać, bo sama jestem w tym mistrzynią, jednak jeżeli bohater książki nadmiernie się w to bawi, to nawet mnie wytrąca wtedy z równowagi. Ale to nie jest jedyny element, który odpycha mnie od tego tytułu. Znalazłoby się jeszcze kilka, jednak wolę po prostu napisać: podziękuję, wysiadam na tym przystanku!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze wiedzieć, że nie jest to kolejna hitowa książka autorki. Faktycznie, w ostatnim czasie nazwisko to bierze szturmem blogosferę... Ja jeszcze nic od Ward nie czytałam, ale planuję to zmienić. Może tylko nie od tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ward nadal przede mną. Tyle już słyszałam o tej autorce, ale jakoś nie po drodze mi z nią do tej pory. Trzeba to zmienic. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam coś od tej autorki i było całkiem okej, typowe romanso-erotyki. Tę też chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Usłyszałam o tej autorce właśnie dzięki współpracy z Vi Keeland. Niestety nie są to moje klimaty jeżeli chodzi o tematykę,więc najpewniej i tak książka trafi na koniec szarej listy książek, które chcę kiedykolwiek przeczytać (albo i nie) niemniej bardzo miło mi się czytało twoją recenzję. Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię recenzje książek, które komuś nie przypadły do gustu ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę w końcu się zapoznać z tą autorką. Czaję się już od dłuższego czasu na jej książki. Ale to może, jak kupię kolejne regały ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie znam tej autorki ale będę chciała zapoznać się z je książkami. Jednak z tej pozycji zrezygnuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zniechęca mnie do tej książki wszystko - tytuł, okładka i opis. Nie zamierzam przeczytać tej powieści.

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Witam Cię serdecznie w moich skromnych progach.
Moje królestwo staram się prowadzić skrupulatnie i starannie. Jednak jak wiadomo każdemu, nie wszystko jest idealne, dlatego jeżeli masz jakieś uwagi lub pomysł na ulepszenie bloga, to pisz śmiało! Każdy pomysł jest na wagę złota. Każdą radę bądź sugestię przemyślę dokładnie.
Jestem blogerką, dlatego zależy mi na wyświetleniach i obserwatorach. Jeżeli podoba się Ci się to, co robię, zostaw komentarz pod postem lub dołącz do obserwatorów bloga :)
Lubię wiedzieć, że moje słowa do kogoś docierają, a nie idą na wiatr.
Tak więc nie przedłużając zapraszam do mojego świata, gdzie książki stanowią jego centrum.