czwartek, 23 sierpnia 2018

"To nie ja, kochanie" Tillie Cole





"Największą sztuczką diabła było to, że udało mu się przekonać świat, że nie istnieje."











   "To nie ja, kochanie" to pozycja, która swoją premierą wywołała ogromne zamieszanie. Nie dosyć, że okładka jest przepiękna, a opis intrygujący to jeszcze jest to dzieło autorki serii "Poranione dusze", która okazała się nie małym hitem. Ja od samego początku, nie byłam do końca przekonana czy jest to książka dla mnie. Nie potrafię powiedzieć, co mnie odpychało. Zarys fabuły był interesujący, jednak i tak czułam lekkie obawy przed sięgnięciem po tę pozycję. Mimo to postanowiłam dać jej szansę i przekonać się, co w trawie piszczy. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam i szczerze mówiąc, po zakończeniu, nie mam zielonego pojęcia, co o niej myśleć.

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

"Drań z Manhattanu" Vi Keeland, Penelope Ward





"Nie bój się zranienia. Lepiej wzbić się w niebo i upaść, niż nigdy nie poczuć, jak ziemia usuwa ci się spod nóg. Nawet chwilowa radość jest lepsza niż całkowity jej brak."









   Jak już mówiłam milion razy, tak powtórzę po raz kolejny: kocham Vi Keeland. Każda jej książka jest lepsza od poprzedniej i jestem niesamowicie szczęśliwa, że wydaje ich tak wiele. Ta pozycja jest jednak odrobinę inna, bowiem została napisana we współpracy z inną autorką - Penelope Ward. Na samym początku miałam lekkie obawy, bałam się, że będzie ona kompletnie nie w stylu Keeland i przez to też nie spodoba mi się. Moje obawy były jednak zdecydowanie bezpodstawne. Pozycja, mimo że różni się odrobinę od innych książek pisarki nie sprawia, że jest ona w jakikolwiek sposób gorsza. Zdecydowanie dorównała poziomowi poprzednich pozycji.



środa, 15 sierpnia 2018

"Trust again" Mona Kasten






"- Zrób rybkę - poleciła Allie i sięgnęła po błyszczyk.  
- Rybkę? Czy karpika? O tak? - Szeroko otworzyłam usta i zabulgotałam."









   Mona Kasten to autorka, która niedawno pojawiła się na polskim rynku. Nie powiem, zrobiła to z klasą. Na jej pierwszą powieść "Begin again" trafiłam kompletnie przypadkiem - nie miałam w ogóle w planach jej czytać, jednak z braku innych pozycji pod ręką postanowiłam dać jej szanse. I zaskoczyła mnie ona jak mało która. Pierwsza część była świetna i już wtedy postanowiłam przeczytać kontynuację. Jak rzekłam tak i zrobiłam - przeczytałam i jestem nią tak samo zachwycona jak poprzedniczką. Była inna, jednak nie chcę przez to powiedzieć, że gorsza - bo zdecydowanie dorównała poziomowi "Begin again".