poniedziałek, 6 listopada 2017

"Gwiazdy, które spłonęły" Melissa Falcon Field





"Przestaliśmy odnajdywać siebie nawzajem. Przestaliśmy sobie pomagać i wspierać się w pracy, przestaliśmy nawet śmiać się z absurdów."








   
   Wiecie jak to jest. Siadacie do książki z jakimiś oczekiwaniami, a powieść albo je spełni, albo polegnie próbując. W przypadku tej oto książki moje oczekiwania były naprawdę wysokie, opis na tyle okładki mnie zaintrygował, a ja postanowiłam sprawdzić, co tam w trawie piszczy. Zaczęłam czytać i powiem tak. Gorzej być chyba nie mogło! Z każdą stroną, linijką i słowem miałam coraz większą ochotę rzucić tą książką o ścianę, zresztą nie tylko to chciałam zrobić, jednak myślę, że oszczędzę wam szczegółów. Czym dalej byłam w treści, tym bardziej czułam jakbym się cofała. Niektóre książki mają tak, że na początku nas odrzucają, a później, ku naszemu zaskoczeniu oddajemy im serce. Szczerze przyznam miałam cichą nadzieję, że tu będzie podobnie. Jednak nie było. 



"Szliśmy obok siebie, lecz podążaliśmy dwiema różnymi ścieżkami. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie momentu, w którym nasze drogi znów mogłyby się przeciąć."




   Claire Spruce daje z siebie wszystko. Stara się być dobrą matką, córką, żoną i przykładową kobietą. Jednak nie wszystko idzie po jej myśli, planowała wieść spokojne życie, obok ukochanego męża z wspaniałym synkiem, jednak życie to nie bajka i kobieta z dnia na dzień coraz bardziej zdaje sobie z tego sprawę. Mąż pracoholik, którego większość czasu nie ma w domu, a do tego codzienna monotonność przyprawia ją już o ból głowy. W końcu ile można robić to samo? Claire coraz bardziej tęskni za latami kiedy jej życie było ciekawe i fascynujące. I właśnie wtedy jakby na życzenie, dostaje niespodziewaną wiadomość od jej dawnej miłości, Deana. Kobieta nawet nie zauważa, kiedy wszystko odwraca się do góry nogami. Nie wie, że mężczyzna z dawnych lat napisał do niej z jakiegoś konkretnego powodu. A ona niczego nieświadoma rzuca się w wir internetowego flirtu. Jednak jak już każdemu wiadomo, życie to nie bajka, a ona będzie musiała ponieść konsekwencję swoich decyzji.  




"Jesteśmy jak komety. Zostawiamy za sobą pył naszego życia, który wciąż do nas powraca."




   Ciekawy zarys fabuły, prawda? Tak samo myślałam do momenty, kiedy zaczęłam czytać tę książkę. I właśnie wtedy całe moje nadzieje i oczekiwania zaczęły się burzyć jak domki z kart, za podmuchem wiatru. Pisarka miała bardzo ciekawy pomysł, z tym nie będę się kłócić, najprawdopodobniej miała w planie napisać intrygującą powieść z niesamowitymi zwrotami akcji, romansem oraz nie wiadomo jeszcze, jakimi cudami, a wyszło... No właśnie, co? Tak naprawdę to myślę, że jej plany w związku z tą powieścią pozostały na etapie "planów". Powieść nie posiada prawie w ogóle akcji, jest prostolinijna, monotonna, opowiada tak naprawdę przez ponad połowę powieści o tym samym. Jeden rozdział: przemyślenia głównej bohaterki, drugi rozdział: wspomnienia bohaterki i tak w kółko! Autorka praktycznie cały czas opisuje codzienne życie kobiety, raz na jakiś czas stanie się coś niespodziewanego, jednak nawet to nie uratowało tej książki w moich oczach.

  Spoko już poruszyłam kwestię fabuły, to przejdę teraz do bohaterów. Od samego początku główna bohaterka irytowała mnie w sposób niesamowity, niby jej coś zawsze nie pasuje, ale nigdy nie robi nic, żeby to zmienić. Była zła na męża za to, że ciągle pracuje, ale czy zrobiła z tym cokolwiek? Porozmawiała z nim? Zwróciła mu uwagę? Prosta odpowiedz: Nie. Nie kiwnęła nawet palcem, zresztą nie tylko w tej kwestii. Claire podczas czytania wydawała mi się taką miękką kluchą, niby grała twardą, ale jak przyszło, co, do czego to wyszło szydło z worka. Nie lubię tego typu bohaterów. 

   Czytanie tej książki szło mi jak krew z nosa, czym dalej byłam tym miałam jeszcze większą ochotę odłożyć tą książkę. Z każdym kolejnym rozdziałem przewracałam oczami coraz bardziej, a na końcu miałam ochotę je sobie po prostu wyrwać. Główna bohaterka, która miała być dorosłą kobietą, została wykreowana jak dziecko. Fabuła, która miała porywać, okazała się tak nudna. Z kolei akcja, która miała zapierać dech w piersi, w ogóle gdzieś zaginęła. Chciałabym podać jeden powód, dla którego warto chwycić za tą powieść, jednak naprawdę nie potrafię go dostrzec. Czytałam wiele książek, gorszych jak i lepszych, jednak takiej jeszcze chyba nigdy. Przykro mi tak mówić, jednak to szczera prawda. Dlatego też bardzo się zdziwiłam, kiedy weszłam na internet i przeczytałam kilka innych opinii na temat tego tytułu. Każda osoba po kolei wychwalała tą powieść pod niebiosa, a ja w głowie miałam jedno pytanie, czy my, aby na pewno czytaliśmy tą samą książkę? Jak widzicie ten tytuł okazała się według mnie nie warta poświęconego na niego czasu, jednak to moja opinia, każdy jest inny i każdy zwróci w książce uwagę na coś innego. 




Książka: Gwiazdy, które spłonęły
Tytuł oryginału: What burns away
Autor: Melissa Falcon Field 
Tłumaczenie: Alicja Laskowska 
Ilość stron: 376
Data wydania: 20 października 2017 rok
Wydawnictwo: Kobiece




Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję z całego serca Wydawnictwu Kobiecemu! 

7 komentarzy:

  1. Jeszcze nie skończyłam czytać tej książki, ale na razie mam podobne odczucia. To smutne, bo książka dobrze się zapowiadała. :(

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
    Martyna
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej książki,ale krąży wokół niej mnóstwo ochów i achów.Cieszę się,że twoja opinia jest szczera.Drażni mnie,gdy recenzja pisana jest ze względu na coś.
    Pozdrawiam.
    czytanestrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również takie coś bardzo drażni. Albo piszemy szczerze, albo nie piszmy wcale! (To chyba będzie moje nowe motto :P) Ja również widziałem te ochy i achy i do tej pory się zastanawiam czy my aby na pewno czytaliśmy tę samą książkę...
      Również cieplutko pozdrawiam :**

      Usuń
  3. mi się książka bardzo podobała, serdecznie polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inne gusta! :))
      Cieszę się, że tobie przypadła do gustu
      Pozdrawiam :**

      Usuń
  4. Okładka świetna, bardzo mi się podoba! :)
    Intryguje mnie teraz ta książka, chętnie bym przeczytała żeby sama się przekonać :)

    https://zakatekpanirudej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie kojarzę tej książki i już wiem, ze nic nie tracę xd szkoda że ci się nie podobało, ale dobrze, ze o tym piszesz - oszczedze czasu xd

    Tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Witam Cię serdecznie w moich skromnych progach.
Moje królestwo staram się prowadzić skrupulatnie i starannie. Jednak jak wiadomo każdemu, nie wszystko jest idealne, dlatego jeżeli masz jakieś uwagi lub pomysł na ulepszenie bloga, to pisz śmiało! Każdy pomysł jest na wagę złota. Każdą radę bądź sugestię przemyślę dokładnie.
Jestem blogerką, dlatego zależy mi na wyświetleniach i obserwatorach. Jeżeli podoba się Ci się to, co robię, zostaw komentarz pod postem lub dołącz do obserwatorów bloga :)
Lubię wiedzieć, że moje słowa do kogoś docierają, a nie idą na wiatr.
Tak więc nie przedłużając zapraszam do mojego świata, gdzie książki stanowią jego centrum.