"- Kochanie - uśmiechnął się, ocierając ostatnią łzę z mojego policzka - Mówisz mi najpiękniejsze rzeczy pod słońcem."
"Stage Dive" to seria, na którą ostrzyłam ząbki od bardzo
dawna. Byłam jej ciekawa, jednak nigdy wcześniej nie trafiła mi się szansa,
aby do niej siąść, aż do teraz i po przeczytaniu, muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś innego. Nie chcę tym nasuwać komuś myśli, że jest zła, ale coś mi w niej przeszkadzało. Rock to gatunek muzyki, który uwielbiam, dlatego też byłam ciekawa, w
jaki sposób autorka pociągnie historię zespołu rockowego. I mimo że wyobrażałam sobie całą historię trochę inaczej nie żałuję, że dałam jej szansę.
Evelyn Thomas to młoda i inteligentna dziewczyna, która wszystko ma solidnie zaplanowane. Wszystko się jednak zmienia, kiedy budzi się w Las Vegas na kacu w łóżku obok
przystojnego, wytatuowanego mężczyzny, na palcu ma piękny, wielki
pierścionek z diamentem, a na pośladku tatuaż z imieniem. Dzień
wcześniej świętowała swoje dwudzieste pierwsze urodziny wraz z
przyjaciółką. Dziewczyna nie pamięta kompletnie nic z
wydarzeń poprzedniej nocy, za to sexowny rockman pamięta wszystko,
z najmniejszymi detalami.
Wspólnie postanawiają wziąć cichy i szybki rozwód. Jednak sprawa wcale nie jest taka prosta, bowiem informacja o
ślubie trafiła już do prasy i cały świat o tym huczy. Do tego okazuje
się, że między tą dwójką jest więcej wspólnego niż wydawać mogłoby
się na pierwszy rzut oka. Kiedy na pierwszy plan wkraczają uczucia nic nie
może pójść według planu...
Kolejna rzecz, na którą trzeba zwrócić uwagę to główni bohaterowie: Evelyn oraz David. Dwie osoby, wokół których cała historia się kręci. Mężczyzna szczerze przepadł mi do gustu, mimo sławy i etykiety gwiazdy woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Czasami jego zachowanie było chamskie, jednak mimo to bardzo go polubiłam. Rozwijał się przez całą książkę, walczył o swoje życie oraz starał się pokazać wszystkim dookoła, że małżeństwo przez niego zawarte było dobrą decyzją. Kobieta z kolei nie jest już tak charyzmatycznym bohaterem. Miła, rozsądna i mająca, zawsze wszystko rozplanowane. Jeżeli tak włożyć ją pomiędzy inne bohaterki literackie, to niczym nie potrafiłaby się wyróżnić. Koncepcja tej dwójki razem, ożyła w mojej głowie dopiero po przeczytaniu połowy książki i po poznaniu bohaterów trochę lepiej zrozumiałam, że mimo ogromnych różnic są dla siebie stworzeni.
Książka: Lick. Stage Dive
Tytuł oryginału: Lick (Stage Dive #1)
Autor: Kylie Scott
Tłumaczenie: Marcin Kuchciński
Ilość stron: 272
Cykl: Stage Dive
Tom: I
Data wydania: maj 2018
Wydawnictwo: Editio red
Książka zdecydowanie nie jest dla każdego. Na swój
sposób jest bardzo specyficzna. Krótka (no bo, co to jest 272 stron?), a
opowiadająca naprawdę rozwiniętą historię dwójki nieznanych sobie osób, które
podczas jednej nocy w Vegas postanawiają wziąć ślub. Nie powiem, zdecydowanie
spodziewałam się po tej pozycji czegoś innego, jej opis brzmiał jak obietnica
niepowtarzalnej historii. Po przeczytaniu nie jestem pewna, czy fabuła jest
taka "niepowtarzalna" jak zakładałam na początku. Wątek szybkiego
ślubu w Las Vegas jest dosyć często spotykanym motywem, dajmy na przykład
książkę Christin Lauren pod tytułem "Słodkie rozkosze". Można powiedzieć, że fabuła jest już lekko oklepana. Mimo to, zdarzają się niespodzianki, które wywołują
na ustach uśmiech. Nie powiem, żeby fabuła była nieprzewidywalna i
gnała w zawrotnym tempie, bo to nie prawda - bardzo łatwo się domyślić jak
historia się kończy, a akcja zamiast biec - kroczy powoli i dostojnie.
Kolejna rzecz, na którą trzeba zwrócić uwagę to główni bohaterowie: Evelyn oraz David. Dwie osoby, wokół których cała historia się kręci. Mężczyzna szczerze przepadł mi do gustu, mimo sławy i etykiety gwiazdy woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Czasami jego zachowanie było chamskie, jednak mimo to bardzo go polubiłam. Rozwijał się przez całą książkę, walczył o swoje życie oraz starał się pokazać wszystkim dookoła, że małżeństwo przez niego zawarte było dobrą decyzją. Kobieta z kolei nie jest już tak charyzmatycznym bohaterem. Miła, rozsądna i mająca, zawsze wszystko rozplanowane. Jeżeli tak włożyć ją pomiędzy inne bohaterki literackie, to niczym nie potrafiłaby się wyróżnić. Koncepcja tej dwójki razem, ożyła w mojej głowie dopiero po przeczytaniu połowy książki i po poznaniu bohaterów trochę lepiej zrozumiałam, że mimo ogromnych różnic są dla siebie stworzeni.
Z całej pozycji moje serce najmocniej zabiło do bohatera drugoplanowego - Mala. Zabawny, uroczy i sprawiający, że na moich ustach pojawiał się uśmiech na każdej scenie w której uczestniczył. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że drugi tom opowiada jego historię, której (nie będę ukrywać) - nie mogę się doczekać.
"Lick. Stage Dive" to pozycja, po której spodziewałam
się naprawdę dużo i z przykrością muszę przyznać, że nie stanęła
ona na wysokości zadania. Mimo to, bardzo polubiłam historię zaprezentowaną
przez Kylie Scott. Miłość rozwijająca się na naszych
oczach, powoli sprawia, że mamy ochotę na więcej i więcej. Książka nie należy do pozycji, które po skończeniu zapadają w pamięci i
wraca się do nich milion razy w ciągu dnia, zdecydowanie bardziej pasuje ona do
wora z pozycjami, które miło się czyta, a po ich skończeniu odkłada się je i
zapomina.
Książka: Lick. Stage Dive
Tytuł oryginału: Lick (Stage Dive #1)
Autor: Kylie Scott
Tłumaczenie: Marcin Kuchciński
Ilość stron: 272
Cykl: Stage Dive
Tom: I
Data wydania: maj 2018
Wydawnictwo: Editio red
Za możliwość przeczytania tej książki z całego serca dziękuję Wydawnictwu Editio red!
To już raczej lektura, którą zostawię sobie na wakacje.:)
OdpowiedzUsuńZa całą serię miałam w planach chwycić już od dawna ale zdecydowanie teraz się pośpieszę, bo twoja recenzje zdecydowanie mnie do tego przekonała! :D
OdpowiedzUsuń