"Największą sztuczką diabła było to, że udało mu się przekonać świat, że nie istnieje."
"To nie ja, kochanie" to pozycja, która swoją premierą
wywołała ogromne zamieszanie. Nie dosyć, że okładka jest przepiękna, a opis
intrygujący to jeszcze jest to dzieło autorki serii "Poranione
dusze", która okazała się nie małym hitem. Ja od samego początku, nie
byłam do końca przekonana czy jest to książka dla mnie. Nie potrafię
powiedzieć, co mnie odpychało. Zarys fabuły był interesujący, jednak i tak
czułam lekkie obawy przed sięgnięciem po tę pozycję. Mimo to postanowiłam dać
jej szansę i przekonać się, co w trawie piszczy. Jak postanowiłam, tak też
zrobiłam i szczerze mówiąc, po zakończeniu, nie mam zielonego pojęcia, co o
niej myśleć.
Salome, zwana Mae to krucha piękność, jest jedną z Przeklętych.
Już jako małe dziecko znała swoje przeznaczenie, została bowiem wytypowana na
kolejną żonę samego Proroka Gabriela. Dziewczyna o błękitnych, wilczych oczach
nie mogła się jednak zdobyć na to, aby poślubić mężczyznę i uciekła ryzykując
tym życie.
River, zwany Styksem - Milczący Kat, szef gangu motocyklowego.
Niebezpieczny i nieprzewidywalny. Robi co chce i kiedy chce, nic nie jest w
stanie go zatrzymać. Od dzieciństwa był zmuszony walczyć ze sobą i każdym
dookoła, pokonywać swoje słabości. River i Salome poznali się w dzieciństwie,
dzięki krótkiej chwili spędzonej razem narodziła się między nimi, wydawać by
się mogło, nierozerwalna więź. Jednak lata mijają, a oni nie mogą o sobie
zapomnieć. Kiedy nadzieja na ponowne spotkanie prawie umarła kobieta ciężko
ranna trafia do klubu mężczyzny. Tylko czy miłość, której każdy się sprzeciwia
ma prawo bytu? Czy stawi ona czoła wszystkim przeciwnościom losu i pokona
ogromne przeszkody?
"To nie ja, kochanie" to książka, która może podobać
albo można jej szczerze nienawidzić. Innej drogi chyba nie ma. Brutalna,
szczera, prawdziwa. Muszę przyznać, że czyta się ją długo, jednak nie dlatego,
że jest nudna. Po prostu styl autorki nie pozwala nam pożerać stron. To jest
jak tortura. Chcesz więcej, ale nie masz siły by czytać dalej. Czasami czułam
się jak człowiek na pustyni, który rozpaczliwie szuka wody. A z kolei innym
razem wydawało mi się, że jestem w zamkniętym pojemniku, do którego w zawrotnym
tempie wlewa się woda zabierając mi cenny tlen. To jazda bez trzymanki.
Nie
często wspominam o przeklinaniu w książkach, ponieważ w prawie każdej powieści
jakieś "brzydkie słowo" padnie, tak to już jest. Tutaj jednak, muszę
o tym wspomnieć, bo książka aż pęka w szwach od niego. Czasami, w moim
odczuciu, było to nawet odrobinę odpychające. Nie jest to jednak działanie
przypadkowe, autorka wprowadza nas w świat brutalny i mroczny. Szczelaniny,
torturowanie i katowanie - to sytuacje występujące tam praktycznie na co dzień.
Czy ktokolwiek czytając książkę o gangu motocyklowym, w którym członkowie
wypowiadają się pełnymi zdaniami, bez przekleństw i poprawnie stylistycznie -
odebrałby ją jako naturalną? Nie, albo przynajmniej na pewno nie ja. Wydaje mi
się, że to właśnie dodaje książce takiego niepowtarzalnego charakteru.
Bohaterowie są różnorodni. Czasami nie mogłam się nadziwić, jak
autorce udało się stworzyć tak wiele różnych postaci. Rivie irytował mnie jak
mało kto. Czasami zachowywał się jak nastolatek uwięziony w ciele dorosłego
faceta. Jego decyzje wydawały się być podejmowane bez większego zastanowienia,
często bywały irracjonalne. Mimo to jego odwaga i chart ducha zrobiły na mnie
nie małe wrażenie. Przez całą powieść raz go podziwiałam, a raz miałam ochotę
wsiąść na jego motor i przejechać po nim, żeby się ogarnął. Z kolei Mae to
bohaterka doświadczona przez życie. Krzywdzona, obrażana i trzymana w
odosobnieniu. Nie miała lekko, dlatego ją polubiłam już od pierwszych stron. Delikatna,
jednak w odpowiednim momencie potrafiła również pokazać pazury. Cały jej świat
został oparty na Biblii, więc kiedy trafiła do gangu nie potrafiła się
odnaleźć. Błądziła po omacku szukając światła. Próbowała się dostosować,
zmienić swój punkt widzenia. Jej miłość do Styksa była silna. Nie odpychał jej
jego styl życia czy czyny.
Inni bohaterowie, mimo że byli postaciami drugoplanowymi również
posiadali cechy charakterystyczne, które wyróżniały ich z tłumu. To właśnie
dodaje uroku książce. Każda postać, nawet ta poboczna, która pojawia się tylko
raz, pozostaje nam w pamięci. Podczas czytania pokochałam jednego z członków
gangu motocyklowego. Delikatny, przystojny i wierny swoim postanowieniom.
Ideał. Kompletne przeciwieństwo Styksa. Bardzo zabolał mnie jego wątek w tej
powieści. Do tej pory mam o to żal do autorki. Nie zdradzę imienia, bo niestety
będzie to spoiler, ale jeżeli sięgnięcie po tę pozycję to podczas czytania
zrozumiecie, którego z bohaterów mam na myśli.
Bardzo uderzyło mnie również straszne uprzedmiotowywanie kobiet w
klubie. Traktowane były jak rzeczy, nie ludzie. "Ona jest moja" i
tyle w temacie, Pani - a raczej "suka" jak je wszystkie nazywają
mężczyźni - nie miały nic do powiedzenia. Czasami, kiedy między mężczyzną a
kobietą rodziło się uczucie to ona przestawała być "suką", a stawała
się "damą". Czy tylko mnie to wydaje się strasznie pokręcone? Bardzo
mi to przeszkadzało podczas czytania, ten brak szacunku dla płci przeciwnej. Do
tego w powieści występują bardzo szczegółowe opisy, więc sceny torturowania czy
zabijania nie są zbyt przyjemne, a dla osób wrażliwych mogą być nie do
przejścia. Wydaje mi się, że zależy to od tego w jaki sposób podejdziemy do
takich scen. Osobiście gdzieś w połowie takie momenty nie robiły na mnie żadnego
wrażenia dlatego, że ofiara powinna już dawno stracić przytomność (albo umrzeć)
a one trzymały się, więc nie było to zbyt realistyczne.
Podsumowując, "To nie ja, kochanie" to pozycja
zdecydowanie nie dla każdego. Jest intrygująca, wciągająca i warta uwagi mimo,
że wiele rzeczy mi w niej przeszkadzało. Książka gorąca i nie z tej ziemi,
która zabiera nas w świat brutalny i straszny, jednak czym więcej czasu w nim
spędzamy tym coraz więcej zaczynamy rozumieć, a ten surowy klub staje się
naszym domem - bezpieczną przystanią. Kocham tę książkę, a z drugiej strony jej
nienawidzę. Czytanie jej przypomina jazdę kolejką górską bez zabezpieczenia.
Nigdy nie wiadomo, kiedy z niej wypadniemy. Z ogromną przyjemnością sięgnę po
kolejne tomy tej serii, aby przekonać się, jakie niespodzianki jeszcze szykuje
dla nas Tillie Cole.
Książka: To nie ja, kochanie
Tytuł oryginału: It Ain't Me, Babe
Autor: Tillie Cole
Tłumaczenie: Grzegorz Rejs
Data wydania: 18 Lipiec 2018
Ilość stron: 374
Cykl: Kaci Hadesu
Tom: I
Wydawnictwo: Editio red
Za możliwość przeczytania tej książki z całego serca dziękuję Wydawnictwu Editio Red!
Mam tę książkę na swojej liście tytułów do przeczytania. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńBuziaki :**
Mimo iż sama masz różne sprzeczne uczucia co do tej książki to mnie twój opis jak najbardziej zachęcił. Już wcześniej widziałam opinie i zastanawiałam się nad tą książką, teraz wiem, że to dla mnie. Mam ochotę na właśnie taki brutalny świat w lekturze ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że dasz jej szansę :). Ja miałam mieszane uczucia jednak i tak chętnie przeczytam kolejne tomy :D.
UsuńBuziaki :**
Jak najdzie mnie ochota na coś mrocznego i brutalnego, to na pewno będę miała w głowie ten tytuł. Myślę, że sprawdzi się szczególnie na jesień, a konkretnie listopad - bo to taki mroczny miesiąc :p bardzo nie lubię uprzedmiotawiania, więc czuję że ta książka szczególnie mną wstrząśnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Bardzo mnie to cieszy :))
UsuńMasz rację, książka może tobą wstrząsnąć :)
Buziaki :**