"Strach nie powstrzyma śmierci. Ale zatrzyma życie."
Dla mnie każda jej książka jest lepsza od poprzedniej. Teraz – kiedy tylko wychodzi coś nowego nie waham się
nawet minuty. Po prostu ją biorę, bo wiem, że trafi do mojego serca tak jak
wszystkie poprzednie. W przypadku ,,Bossmana” było identyczne. Autorka po raz
kolejny udowodniła, że jest utalentowaną, kreatywną osobą, a jej książki
zasługują na poświęcony im czas. Nie każdemu jednak przypadają one tak do gustu
tak jak mnie. Wiele osób skarży się, że jej powieści są przewidywalne, a
bohaterowie płytcy bez żadnego dna psychologicznego. Fabuła nie jest niczym
nowym, autorka oparła swoją powieść na wątku, który jest już nam bardzo bliski.
Milion historii zostało napisanych o romansie pracownicy z szefem, jednak Keeland
dodała do swojej wersji kilka szczegółów, które stawiają całokształt w
kompletnie innym świetle tym samym sprawiając, że odbieramy ją jako coś nowo -
starego.
Książka zaczyna się od sceny, kiedy to
Reese przez telefon relacjonuje swoją nieudaną randkę i prosi koleżankę o
wyciągnięcie jej z niej. Kiedy kończy się połączenie głos zabiera niesamowicie
przystojny mężczyzna, który komentuje jej niegrzeczne zachowanie. Kobieta
zirytowana sytuacją wraca do stolika. Dla zadziornego mężczyzny to jednak za
mało, dosiada się oraz przedstawia jako bardzo bliski przyjaciel Reene i
zaczyna opowiadać zabawne zdarzenia z ich zmyślonego dzieciństwa. Mężczyzna
intryguje bohaterkę i sprawia, że nie może o nim zapomnieć. Jak się później
okazuje - poznany niedawno nieznajomy zostaje jej szefem, co nie za bardzo zadawala kobietę,
ponieważ ona nie nawiązuje głębszych znajomości z współpracownikami, a tym
bardziej z szefem. Co jednak można poradzić, kiedy do gry wchodzi nie tylko
lekkie zauroczenie, a prawdziwe uczucie?
Zacznę
od tego, że jak zawsze pokochałam bohaterów Vi Keeland. Autorka tworzy ich jako
realne osoby z problemami i duszą. Każdy jest inny i właśnie chyba to
najbardziej kocham w jej książkach. Zawsze znajdę postać, która trafi do mojego serca. W tym przypadku był to Chase – mężczyzna, który
zrobił na mnie największe wrażenie swoim zachowaniem i osobowością. Szczerze
mówiąc, bardzo chętnie poznałabym go w prawdziwym życiu. To osoba, której nie
da się nie lubić. Główna bohaterka, z której perspektywy została napisana
prawie cała powieść to Reese. Zdecydowanie nie zrobiła ona na mnie tak dużego
wrażenia jak mężczyzna, jednak wcale nie oznacza to, że jest ona gorszą
postacią. Jest po prostu inna. Razem stanowią świetne połączenie, a ich zabawne
dialogi nie raz doprowadzały mnie do śmiechu.
Tak
jak wspomniałam wcześniej, fabuła opiera się na romansie pracownicy z szefem. Autorka jednak postanowiła dodać do tego coś od siebie - coś, co będzie
przewijać się przez strony, tym samym zachęcając nas do czytania i odkrycia tajemnicy,
która z każdym rozdziałem robi się coraz bardziej intrygująca. Od samego
początku autorka karmi nas informacjami, które na samym początku kompletnie się
ze sobą nie kleją - dopiero z czasem puzzle zaczynają wskakiwać w odpowiednie
miejsca tym samym rozjaśniając nam sytuację. Zaczynając nie potrafiłam
zrozumieć i złożyć wszystkiego do kupy, później (jakoś w połowie) zaczęłam się
powoli wszystkiego domyślać. Cieszy mnie to, że pisarka zdecydowała się na
wplecenie do książki takiej tajemnicy, to tylko sprawiło, że powieść czyta się
z jeszcze większym zaangażowaniem.
Nie
dajcie się jednak zwieść. "Bossman" mimo że uchodzi za powieść
zabawną, z pazurem ma też głębię, której większość osób na pierwszy rzut oka nie
dostrzega. Opowiada historię miłości, ale również straty i cierpienia.
Pokazuje, że życie nie zawsze idzie tak jak byśmy sobie tego życzyli i że
czasami złe rzeczy prowadzą do tych dobrych, które tylko czekają na
odnalezienie. "Bossman" to coś więcej niż tylko dobry romans, to
historia opowiadająca o osobach, którym życie ucieka przez palce, a one tego nie
dostrzegają, aż do momentu, kiedy ich drogi się krzyżują.
Wielu z nas szuka książek wyjątkowych, niepowtarzalnych, które zostaną w naszych
sercach na zawsze. Właśnie takie działanie sprawia, że połowa świetnych
tytułów przelatuje nam przed nosem. To jedna z takich książek. "Bossman"
nie jest pozycją wyjątkową, niesamowitą i niepowtarzalną. Jest świetne
napisana, z humorem i uczuciem. To gwarancja dobrze spędzonego czasu. Dlatego
jeżeli szukasz pozycji nie powtarzalnej - zatrzymaj się. Usiądź i przeczytaj tę
pozycję, a potem rusz w dalszą drogę.
Książka: Bossman
Tytuł oryginału: Bossman
Autor:Vi Keeland
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Ilość stron: 382
Data wydania: 8 Czerwiec 2018
Wydawnictwo: Kobiece
Za możliwość przeczytania tej książki z całego serca dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Myślę, że to książka idealna na wakacyjny czas. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :D
UsuńBuziaki :**
Lubię ciekawie wykreowane, mocne postacie męskie w takich powieściach, więc ta leci do mojej listy czytelniczej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com
Bardzo mnie to cieszy ^^
UsuńBuziaki :**
Chociaż dużo książek tego typu nie czytam nawet mnie zachęcasz. Jak gdzieś dorwę to spróbuję :) nic od tej autorki jeszcze nie czytałam
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, książka warta uwagi ^^
UsuńBuziaki :**
Autorki jeszcze nie poznałam, ale tak głośno o niej ostatnio, że muszę to zmienić. Jedna z jej książek czeka już na półce :)
OdpowiedzUsuńTo super! Zabierz się za czytanie jak tylko znajdziesz czas!
UsuńNaprawdę, jest to wspaniała seria!
Buziaki :**