poniedziałek, 24 lipca 2017

"Nic do stracenia. Wreszcie wolni" Kirsty Moseley




"Przerażało mnie to, że znów się zakochałam. Większość ludzi mówi, że miłość to coś najcudowniejszego na świecie, a ja zgodziłabym się z nimi tylko do pewnego stopnia, bo nie wtedy, gdy wszystkie myśli skupiają się na jej utracie lub gdy dzieje się coś potwornego, co sprawia, że serce pęka na tysiące kawałków. Tak, stan zakochania bardziej mnie przerażał niż satysfakcjonował."





   
   "Nic do stracenia. Wreszcie wolni" to kontynuacja pierwszej części serii- Nic do stracenia. Początek. Pierwsza część wzbudziła sobą ogromne zainteresowanie, więc nic dziwnego, że każdy niecierpliwie czekał na jej kontynuację. Ja po przeczytaniu Początku miałam mieszane uczucia, bo nie zachwyciła mnie swoją treścią, ani tym bardziej postaciami, jednak mimo to postanowiłam stawić czoła tej oto kontynuacji. 




"Czas wydawał się stać w miejscu i miałam wrażenie, że wszystko, co się działo w moim życiu, prowadziło do tego momentu, tu, z nim, jakby jedynym celem mojego istnienia na ziemi była miłość do tego chłopaka."


   Ojciec Ann został w końcu prezydentem. Uczucia dziewczyny pogłębiły się do Ashtona. Kiedy wydaje się, że będzie już tylko lepiej, życie znowu obraca wszystko do góry nogami. Annabel zaczynają dręczyć obawy przed utratą Ashtona. Boi się, że mężczyzna umrze tak samo jaka jej były chłopak Jack, z którego śmiercią dalej nie może się pogodzić. Do tego wszystkiego na głowę dziewczyny spada informacja o tym, że Carter zostaje wypuszczony na wolność. To niszczy całą pewność dziewczyny co do przyszłości. I z tego też powodu postanawia odwołać Ashtona i go odesłać jak najdalej. Chłopakowi mówi, że już go nie kocha, jednak prawda jest taka, że dziewczyna bardziej się boi jego śmierci, niż jego wyjazdu. Po wyjeździe mężczyzny wydarzenia przybierają tragiczny obrót i koszmary Ann zaczynają się spełniać. 


 "-Nigdy wcześniej nie miałeś dziewczyny?Uśmiechnął się.-Ty jesteś pierwsza i jedyna-odpowiedział, patrząc mi w oczy i sprawiając, że serce stopiło mi się jak wosk."


   Pierwsza część tej książki wzbudziła sobą ogromne zainteresowanie. Nie ma z tego powodu co się dziwić, że druga również zdobyła swoje grono zwolenników. Tyle, że z przykrością muszę stwierdzić, że ja do nich nie należę. Pierwsza część miała swoje "wady", które miałam nadzieję całkowicie znikną w tej powieści. Szkoda, że się pomyliłam. Bohaterowie dalej mnie irytowali, a do tego tutaj leży również akcja. Monotonna i ciągle powtarzający się schemat. To zaczynało nudzić i oddychać już w połowie. Ashton w pierwszej części, jak to ujęłam był chodzącym ideałem i z przykrością muszę stwierdzić, że tutaj nie uległo to żadnej zmianie. Brakowało mi w nim cech prawdziwego ochroniarza, mężczyzny, który przeszedł swoje, który cierpiał i który walczy o miłość swojego życia. Jego ,,idealność" nie była w żadnym stopniu realistyczna, co było dodatkowym powodem, dlaczego nie zapałałam miłością do tej części.  Mimo to, dotrwałam do końca tej powieść. I muszę się teraz mocno zastanowić, czy trzecia część jest w ogół warta uwagi? ,,Nic do stracenia. Wreszcie wolni" to powieść w której pokładałam bardzo dużo nadziei. I z przykrością muszę stwierdzić, że nie sprostała moim oczekiwaniom. 




Książka: Nic do stracenia. Wreszcie wolni
Tytuł oryginału: Nothing left to lose 
Autor: Kirsty Moseley
Tłumaczenie: Krzysztof Obłucki 
Data wydania: 24 maja 2017 rok
Ilość stron: 336



Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu HarperCollins, oraz przepraszam za tak długi czas zwlekania z wstawieniem tej recenzji. 


12 komentarzy:

  1. Nie znam jeszcze tej serii, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super recenzja, na pewno sięgnę po tą książkę
    Pozdrawiam cieplutko
    zaczytananinja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy tom oceniłam jako średniaka, bo dla mnie relacja między głównymi bohaterami rozwijała się za szybko. Miałam nadzieję, że drugi tom okaże się lepszy, ale po recenzji widzę, że nie koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich odczuciach wypadł słabo, może jednak ty go odbierzesz trochę lepiej? Tego nie wiem 😉
      Buziaki 😘😘

      Usuń
  4. Nie miałam styczności jeszcze z tą serią, ale może się na nią skuszę. Gorąco pozdrawiam ^^
    https://zaakreconazaaczytana.blogspot.com/2017/07/perska-narzeczona-laura-fitzgerald.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może spróbuj 😉 nigdy nic nie wiadomo 😉
      Buziaki 😘😘

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze pierwszej serii, ale mam zamiar po nią sięgnąć, kto wie może mi bardziej przypadnie do gustu :)
    Pozdrawiam :)
    http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam, że to jest duologia...
    Mimo, że to nie mój gatunek to z chęcią się zapoznam z zarówno pierwszą jak i drugą częścią.

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
    M.
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam trzy książki Kirsty Moseley, ale po "Nic do stracenia" jeszcze nie sięgałam :)Z tego, co zdążyłam się zorientować, sam styl pisania Kirsty Moseley jest taki "przesłodzony"... "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" jak i "Chłopak, który chciał się zmienić" to książki, w których w 90% jest takie "rzygam tęczą" xD Jedynie w kontynuacji drugiej książki, o której pisałam u mnie na blogu, nie było słodyczy, co bardzo mi się spodobało :) Jednak widzę, że kolejne książki tej autorki są przesłodzone i, jak dla mnie, trochę mało życiowe... To nie pierwsza opinia, u której widzę zmęczenie tą "słodkością" :( Miałam w planach ją przeczytać, jednak teraz już nie wiem...
    Tak, jak koleżanka u góry myślałam, że jest to "dwupak" :D
    Pozdrawiam ciepło,
    Moja Czytelnia by Bookomaniaczka

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Witam Cię serdecznie w moich skromnych progach.
Moje królestwo staram się prowadzić skrupulatnie i starannie. Jednak jak wiadomo każdemu, nie wszystko jest idealne, dlatego jeżeli masz jakieś uwagi lub pomysł na ulepszenie bloga, to pisz śmiało! Każdy pomysł jest na wagę złota. Każdą radę bądź sugestię przemyślę dokładnie.
Jestem blogerką, dlatego zależy mi na wyświetleniach i obserwatorach. Jeżeli podoba się Ci się to, co robię, zostaw komentarz pod postem lub dołącz do obserwatorów bloga :)
Lubię wiedzieć, że moje słowa do kogoś docierają, a nie idą na wiatr.
Tak więc nie przedłużając zapraszam do mojego świata, gdzie książki stanowią jego centrum.